,,Musisz żyć"
Nie wiem jak to jest żyć z kimś,
kto bierze narkotyki. Ale tak wyszło, że ostatnio spędzam czas z książką
,,Proszę bardzo” Andy Rottenberg. Lektura o losach rodziny autorki oraz jej
relacją z synem narkomanem. Tematy znane i przecież tyle razy natrafia się na
książkę opisującą ,,losy rodu lub rodziny X”. W tym przypadku tę historię się
przeżywa. Czytanie momentami bywa dotkliwe, lecz przez całą lekturę jest czynne
dla umysłu czytelnika. W skrócie: poruszające i pouczające. Teraz trafiłam na
kolejną rzecz opisującą uzależnienie – film w reżyserii Konrada Szołajskiego
pt. ,,Musisz żyć”. Nie ma tu jakichś sensacji ani histerii, żeby widza bardziej
poruszyć. Wszystko zostało tak realnie pokazane, że pasuje tu powiedzenie
,,wbija w fotel” .
Historia chłopaka (Wojciech Klata) z – jak to
się często mówi – dobrej rodziny, który zostaje narkomanem. Ekipa telewizja ma
zamiar przedstawić wizję zadowolonej z życia rodziny bankowca Adama Hańczaka (Piotr
Fronczewski). Okazuje się, że nie jest to takie proste. Żona Magda ma nerwicę,
z córką niezbyt się dogaduje podobnie jak z ciotką Bronką (Sława Kwaśniewska).
Pewnego dnia w wyniku awantury syn Jacek wybiega z domu i nie wraca.
Rodzice stopniowo idą śladami w
poszukiwaniu dziecka. Matka (Marzena Trybała) wydaje się mniej przejmować całą
sytuacją i nie dostrzega powagi problemu. Przecież syn wróci i będzie jak
dawniej. Siostra (Dominika Ostałowska) też właściwie nie wie co zrobić.
Ostatecznie to Adam staje się najbardziej zaangażowany w odnalezienie i
następnie odratowanie dziecka. Najpierw zapoznaje dziewczynę Jacka a później
środowisko w jakim się obracał. Odwiedza ośrodek terapeutyczny z żoną i poznaje
innych rodziców uzależnionych dzieci. Bada dworzec centralny i dowiaduje się rzeczy
tak bardzo odległych czym jest np. kompot, czyli krajowe narkotyki. Ma do
czynienia z młodymi ludźmi, dla których nie liczy się już nic więcej poza
zdobyciem towaru. Stwierdzić, że nie jest to dla niego łatwe to zbyt łagodne
określenie. Mimo podchodzenia ze spokojem do kłótni w rodzinie, tutaj nie da
się zachować zimnej krwi. Dziewczyna syna sprawia wrażenie osoby kontrolującej
uzależnienie. Jakże szybko można zauważyć jej brak silnej woli oraz zagubienie.
Próbuje ona pomóc ojcu. Po części dlatego, że jest jej go żal a do tego
prawdopodobnie sama chce uwolnić się od aktualnej rzeczywistości z narkotykami.
W końcu syn wraca. Nie będzie to szczęśliwy
koniec. Następuje szereg wypadków – po części starania ojca się udają by po
chwili zostać w jednym momencie zniszczone przez syna. Kradzież samochodu ojca,
zapisanie syna na odwyk, ucieczka, żal o ,,przymus bycia najlepszym”.
Zakończenie jest gwałtowne i zaskakujące. Tytuł filmu – jednocześnie prosty i
mocny w znaczeniu - bardziej odnosi się do ojca niż do syna. Cała historia
mógłby być po prostu fabułą o chłopaku z problemami z powodu narkotyków. Jednak
reżyser postarał się zrobić z tego coś więcej i udało mu się to. Nie ma tu
jakichś sensacji ani histerii, żeby widza bardziej poruszyć. Wszystko zostało realnie
pokazane i właśnie ta oszczędność dała efekt ,,wbicia w fotel”. ,,Musisz żyć” zostawia
w głowie parę myśli.
PS. Stanisława Celińska pojawiła się na ekranie przez parę minut a jej epizod zostaje w pamięci.
Źródło zdjęć: http://www.cyfraplus.pl/misc/base/galeria/musisz_zyc_001.jpg , http://www.azsoftz.net/img/upload/files/2010-05/d786eff9.jpg